Postanowiliśmy rozwiązać umowę i ponownie oddać dziecko do domu dziecka.

Dzieci z klatki. Dlaczego trudno jest wychowywać przybrane dzieci?

Wiele osób, oglądając w telewizji historie o nieszczęśliwych dzieciach z sierocińca, bardzo żałuje ich z powodu ich losu. Rzeczywiście, wielu chłopców i dziewcząt pozbawionych rodziców wygląda bardzo uroczo i wzruszająco. Ale dlaczego więc, gdy dostaną się do rodziny, zamieniają się w małe diabełki?

I to nie jest odosobniony przypadek. Istnieje wiele takich historii, w których przybrani rodzice po prostu nie mogą poradzić sobie z dzieckiem. Oto kilka z nich.

„Los nie wysłał mi osoby, z którą mogłabym połączyć swoje życie, nie mam też moich własnych dzieci” – mówi Marcelina. „Ale zajmuję dobre stanowisko, mam mieszkanie i stabilne wynagrodzenie. Więc pomyślałam, że mogę wziąć pod opiekę dzieci ze schroniska. W końcu każde dziecko chce żyć w pełnoprawnej rodzinie.”

Dostałam pozwolenie i adoptowałam dwoje dzieci: 10- letniego chłopca i 4-letnią dziewczynkę. Byli biologicznym rodzeństwem, dlatego musiałam zaadoptować dwoje. Starałam się wkładać w dzieci wszystko, co mogłam, pieniądze, czas i miłość. Zabierałam ich do różnych bawialni, uczyłam się z nimi lekcji i dwa razy w roku jechałam nad morze. Zrozumiałam, że serca dzieci nie są tak łatwe do zdobycia. Ale nawet po 6 latach nic się nie zmieniło. Teraz chłopiec pali, a córka nie chce się uczyć i już myśli o chłopcach. Czy to ja popełniłam błąd? Przecież pokazywałam im zupełnie inny przykład? Czy rzeczywiście geny okazują się tak silne, że nic nie można z nimi zrobić? Nie radzę sobie z rodzicielstwem i jestem bardzo przygnębiona myślą, że dzieci staną się złymi ludźmi. Może gdyby na moim miejscu był ktoś inny, poradziłby sobie lepiej”.

Następującą historię opowiedział Emil. Pokazał zdjęcie, z którego patrzyła dziewczynka wyglądająca jak anioł. Wygląd był bardzo zwodniczy. „Kiedy moja żona i ja przyszliśmy wybrać dziecko, Angela natychmiast rzuciła nam się w oczy. Była bardzo piękna i urocza. Dyrektor ostrzegła nas, że nie będzie nam łatwo. Faktem jest, że dziewczynkę próbowano już zabrać do rodziny, ale nie udało się. Dziecko ma traumę psychiczną, będzie potrzebować ciepła, uwagi i cierpliwości. Byliśmy gotowi dać to dziecku, które zostało bez rodziców. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Dziewczynka okazała się prawdziwą złośnicą. Była niegrzeczna i nie słuchała nas. Dobre nastawienie postrzegała jako litość i słabość. Mam dość patrzenia, jak moja żona płacze z bezsilności. Postanowiliśmy rozwiązać umowę i oddać dziecko ponownie do schroniska. Przyzwyczaiła się do zasad obowiązujących w sierocińcu. I jest jej tam łatwiej, a nas wkrótce zapomni. Jesteśmy dla niej tylko stroną, którą bez żalu przewróci. Przywiązanie nie powstaje u tych dzieci i nic nie można na to poradzić”.

Trzecia historia jest bardzo podobna do dwóch poprzednich.

„Zabraliśmy dzieci z sierocińca, ich rodzice żyli, ale zostali pozbawieni praw z powodu pijaństwa. Wydawało nam się, że możemy zrobić wszystko dla dzieci, a oni będą nam za to wdzięczni i odpowiedzą miłością. Ale wyszło zupełnie inaczej. Od samego początku dzieci nie były zgodne, przyjmowały prezenty i zainteresowanie  za pewniak. Są przyzwyczajeni do tego, że wszyscy są im coś winni. Jednocześnie wszystkie rzeczy były traktowane niedbale. W naszej rodzinie zaczęły się pojawiać ciągłe kłótnie. Żadne rozmowy i perswazja nie pomogły. Skuteczne okazały się tylko krzyki i kary. W sierocińcu nikt nie jest głaskany, a dzieci rozumieją, że głównym jest ten, który jest silny. A dobro to słabość. Jestem zmęczony otrzymywaniem niekończących się połączeń od nauczycieli i wychowawców. Instytucje edukacyjne wiedzą o trudnym losie dzieci, ale nikt nie traktuje ich z ulgą. To tylko nasze problemy i radzimy sobie z nimi bardzo źle. Nigdy nie myślałem, że dziecko może być tak zimne w duszy, że po prostu nie można do niego dotrzeć. Coraz częściej pojawiają się myśli o oddaniu dzieci do sierocińca. To był zły pomysł i bardzo żałowaliśmy naszego działania. Może ktoś ma lepsze doświadczenie. Chcielibyśmy je poznać, ale pytanie pozostaje otwarte…

A wy jak uważacie? Czy ciężko jest wychowywać dzieci z domu dziecka? Dlaczego nasi bohaterowie chcieli oddać dzieci ponownie do sierocińca?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *