Halina dostała perłowy naszyjnik od swojej prababki. Zabytkowy, pochodzący z końca ubiegłego wieku. Rzadko był noszony. Kobiety zakładały go tylko na swój własny ślub…
Halina dostała perłowy naszyjnik od swojej prababki. Zabytkowy, pochodzący z końca ubiegłego wieku. Rzadko był noszony. Kobiety zakładały go tylko na swój własny ślub, począwszy od prababki.
Halina miała pewną przyjaciółkę, z którą przyjaźniła się od wielu lat. Po ślubie, ich rodziny również zaczęły się przyjaźnić. Przetrwały razem naprawdę wiele. Dzieliły się swoimi radościami i smutkami, a nawet ostatnim kawałkiem chleba. Ich zainteresowania się również pokrywały. Każdego roku, obie rodziny wyjeżdżały razem na narty. Latem, zabierali namioty i również jechali na wspólny odpoczynek.
Rodziny mieszkały niedaleko siebie, dlatego spotykali się w każde święta i uroczystości. Niekiedy kobiety siadały wspólnie przy stole i lepiły pierogi dla swoich rodzin. Było wesoło i radośnie, a pierogi jedzono z największą przyjemnością.
Niedawno córka przyjaciółki Haliny wyszła za mąż. Wcześniej miała już męża, ale nie powiodło się im. Przeżyła z nim kilka lat bez pomyślności i uciekła.
Wreszcie, jakiś czas później znalazła innego mężczyznę. Był w średnim wieku, ale miał niemały dobytek. Od razu wszyscy go polubili! Jakież to szczęście!
Ślub przygotowany był niemalże w każdym szczególe. Przyjaciółka poprosiła Halinę i pożyczenie jej naszyjnika z pereł. Podobno przynosił szczęście i dobrą energię.
Halina jednak nie była co do tego przekonana. Zaczęła mówić, że perły od słońca żółkną, a ten zwyczaj ma prawie 100 lat i nie jest już modny. Na naradzie rodzinnej, rodzina postanowiła nie dotykać bez wyraźnej potrzeby zabytku i umieścili go w komórce bankowej. Miał być to podarunek dla wnuczki, na której narodziny liczyła cała rodzina.
Przyjaciółka nie spodziewała się odmowy, ale też takiego wyjaśnienia. Jak się okazało, para młoda była przekonana, że w dniu ich ślubu dostaną drogocenny, mający przynieść szczęście, naszyjnik.
W ten sposób nad przyjaźnią zawisły czarne chmury. Lata wzajemnego wsparcia zniknęły. Ale czy było za co się gniewać?