Byłam przekonana, że jest aroganckim dzieckiem z wyższych sfer. Biedne dziecko bogatych rodziców. Marcin dostał od losu wszystko: własne mieszkanie, dobry samochód, tylko markowe rzeczy.
Od zawsze byłam szarą myszką. Próbowałam ukryć przed światem fakt, że moi rodzice są alkoholikami, a ja od czternastego roku życia muszę pracować. Umiałam dobrze szyć, więc czasami zajmowałam się ubraniami koleżanek. W najgorszym okresie byłam zmuszona sprzątać szkolne korytarze w tajemnicy przed znajomymi.
Na początku roku szkolnego pewien chłopak zorganizował imprezę, na którą zaprosił prawie wszystkich uczniów. Co dziwne – mnie również. To była moja szansa. Bardzo chciałam pokazać znajomym moją drugą twarz.
Na sukienkę nie było mnie stać – sama ją uszyłam. Sąsiadka uczesała mnie i pożyczyła szminkę. Kiedy weszłam na imprezę, koledzy nie poznali mnie. Widziałam, że Marcin przez cały wieczór przygląda mi się z zainteresowaniem. Chciałam się wymknąć, ale zauważył to i zaproponował, że mnie podwiezie.
Podałam adres domu sąsiada, wstydziłam się tego, gdzie mieszkam. Od tamtego dnia zaczęliśmy pisać ze sobą i zakochałam się. Przestałam uważać Marcina za snoba, ponieważ on cały czas traktował mnie na równi.
Wszystko układało się wspaniale, aż któregoś dnia jedna z koleżanek ze szkoły zauważyła, że jestem sprzątaczką. Uczniowie naśmiewali się ze mnie, a mi było naprawdę przykro. Byłam biedaczką z rodziny patologicznej. Postanowiłam uciec! Złożyłam podanie o przeniesienie do innej szkoły.
Pomyślałam, że za rok wszyscy już zapomną i może uda mi się wrócić do szkoły. Teraz wiem, że to był głupi czyn, ale wtedy wydawało mi się to jedynym rozwiązaniem. Zmieniłam numer telefonu i zerwałam wszystkie kontakty, również z Marcinem. Dwa miesiące później dowiedziałam się, że jestem w ciąży…
Nawet nie miałam z kim podzielić się tą nowiną. Uczyłam się i pracowałam całe dnie, a noce przepłakiwałam do poduszki. Rodzice wymagali ode mnie, żebym płaciła im za swoje utrzymanie. W końcu moja chrzestna postanowiła mi pomóc i zabrała do siebie.
U ciotki poczułam się bezpiecznie i wszystko jej opowiedziałam. Zrobiło mi się nawet trochę lepiej. Chrzestna zaopiekowała się mną w ciąży, uczestniczyła przy porodzie i jako pierwsza wzięła w ramiona mojego synka – małego niebieskookiego aniołka.
Po porodzie otrzymałam wiadomość od Marcina, w której pisał, że bardzo nas kocha i chce być przy nas. Po wypisie ze szpitala, zabrałam synka i pojechałam do ukochanego. Bałam się spojrzeć w jego oczy. Pamiętam, jak stałam w progu jego mieszkania, w rękach trzymając synka i tak bardzo się wstydziłam.
Byłam głupia, ponieważ wymazałam ze swojego życia prawie rok szczęścia. Dlaczego postanowiłam porzucić ukochanego? Czemu obawiałam się, że nie pokocha prawdziwej mnie? Mój błąd zrozumiałam dopiero wtedy, gdy zobaczyłam z jaką czułością Marcin obejmuje naszego synka.