W czwartkowe popołudnie do mediów trafiła wstrząsająca wiadomość, że 38-letni mąż Justyny Kowalczyk nie żyje
Informację jako pierwszy podał portal dts24.pl, z którego dowiedzieliśmy się, że Kacper Tekieli wraz z żoną i ich synkiem przebywali w Szwajcarii.
Mężczyzna planował zdobycie kolejnych czterotysięczników. Jak się dowiadujemy, mąż Justyny zginął w rejonie Jungfrau w szwajcarskich Alpach.
“Kacper realizował ambitny projekt zdobycia wszystkich 82 czterotysięczników. Niestety wczoraj, 17 maja, spadł podczas zejścia wraz z lawiną (deską śnieżną) na północną stronę góry…” – czytamy na portalu wspinanie.pl.
Justyna i ich pociecha czekali na tatę na dole. Kowalczyk była taka szczęśliwa, czego dowodem jest jej ostatnie zdjęcie, które zamieściła na Instagramie. Kilka godzin przed tragiczną informacją o śmierci ukochanego.
Widzimy na nim zdjęcie Justyny z synkiem i rowerami.
“Nie pobiegnę już tak szybko na nartach, ale za to można zrobić coś dużo lepszego w innych sferach życia” – czytamy pod fotką.
Dwa dni wcześniej pochwaliła się z kole zdjęciem synka, który karmi szwajcarskiego osiołka.
“Trafił swój na swego. Kacper Tekieli” – napisała Justyna mężowi, który w tym czasie wspinała się w górach.
Justyna Kowalczyk-Tekieli /MWMedia