– Kasia też z nami pojedzie – powiedział do mnie mąż, a ja się zdziwiłam. Oczywiście dobrze, że mężczyzna, którego wybrałam na swojego partnera tak dobrze traktuje dzieci, nieczęsto się coś takiego spotyka w dzisiejszych czasach i pewnie powinnam być wdzięczna. Jednak Kasia była już piątym dzieckiem na liście tych, które miały z nami jechać…
Tak, dzieci te nie są już małe, bo najmłodszy chłopiec ma dwanaście lat, a najstarsze dziecko piętnaście. Wydawałoby się, że jeden nastolatek więcej na wyjeździe nie zrobi żadnego kłopotu, no bo co to za różnica, ugotować obiad na cztery czy pięć osób? Łatwo tak myśleć, kiedy samemu nigdy się nie gotowało dla takiej ilości osób. Planowaliśmy wyjechać tam, gdzie były tylko domki letniskowe, więc wszystko inne musieliśmy zapewnić sobie sami, bo tutaj nie było „all inclusive” jak w zagranicznych kurortach.
Dla mężczyzn wszystko jest łatwe i przyjemne: jadą na wakacje, aby popływać, poleżeć na plaży i łowić ryby, zmienić ootoczenie i po prostu odpocząć, nic im tego spokoju nie zaburza. No bo co, czy muszą przejmować się gotowaniem? Tym, że czeka na nich gromadka głodnych dzieci, które potrafią być wybredne? Ja za to już bardzo wyraźnie widziałam, co mnie czeka – obce miejsce, nieznana kuchnia, nie wiadomo, czy będą tam wszystkie naczynia, itd. W okolicy nie ma żadnego miejsca, gdzie możnaby coś zjeść, więc jedyną opcją byłoby gotowanie samemu. Kiedy o tym wszystkim pomyślałam, postanowiłam jakoś zareagować:
– Więc znowu chcesz odpoczywać z tłumem dzieci? – zapytałam małżonka.
– Daj spokój, czy jest jakaś różnica, ile ich jest? Dwoje, troje czy pięcioro, przecież to mała różnica.
– A Kasia chciała z nami i sama o to poprosiła, czy Ty ją zaprosiłeś?
– Zaprosiłem, a ona się zgodziła.
– Nie uznałeś może, że warto mnie zapytać, co o tym myślę i czy chcę, aby Twoja siostrzenica jechała z nami?
– Jest już duża, pomoże Ci w kuchni. Pytałem już panią, ktra wynajmuje nam domek i powiedziała, że wystarczy miejsca dla wszystkich.
– Więc tak sobie to wyobrażasz: Ty będziesz się dobrze bawić, a ja z Kasią mamy Ci gotować?
Mąż nawet nie rozumiał, co mam na myśli i dlaczego nie jestem z tego wszystkiego zupełnie zadowolona zwłaszcza, że w zeszłym roku było tak samo. Jakoś wtedy wydawało się, że wszystko jest w porządku. Tylko że ja tym razem marzyłam o tym, żeby odpocząć, a nie pracować przez cały urlop. Poza tym mąż postanowił wszystko bez mojej zgody i wybrał to, co dla niego wygodne.
Tego samego wieczoru położyłam kres tej historii.
– Niech będzie. Skoro tak bardzo chcesz odpoczywać z dziećmi, to jedź z nimi, a ja pojadę gdzie indziej.
– Gdzie?!
– Moja koleżanka od dawna zapraszała mnie do Wałbrzycha, więc do niej pojadę, już dawno chciałam to zrobić, ale nie było okazji.
Mąż był tym zszokowany, a mama próbowała mnie przekonać do zmiany decyzji mówiąc, że nie można zostawiać mężczyznę na tak długo samego z dziećmi, bo to będzie katastrofa. Ja jednak byłam nieugięta.
Tydzień później syn zapytał, czy jego przyjaciel ze szkoły może z nimi pojechać.
– Oczywiście, kochanie. Troje lub czworo dzieci, albo i więcej – jaka to różnica, nieznaczna. Tata nie będzie miał nic przeciwko, jestem pewna.
Mąż rzeczywiście nie sprzeciwiał się, chociaż wyglądał na bardzo niezadowolonego. Powiedział, że syn potrzebuje towarzystwa, bo oprócz niego jechać miały same dziewczynki.
Po raz pierwszy od dwudziestu lat mogłam odpocząć bez rodziny. Miałam z tego niesamowitą frajdę! Przez całe dwa tygodnie nie musiałam myśleć o tym, czym nakarmić męża i dzieci! Wcześniej nie zauważałam, ile miejsca w mojej głowie zajmują wszystkie te myśli o tym, co zrobić, aby bliskim było jak najlepiej. Kocham moją rodzinę, ale już dawno zapomniałam, jak to jest spędzić trochę czasu samej. Teraz staram się znajdować czas dla siebie, bo po tym czuję się znacznie lepiej.
Mąż i dzieci mają się dobrze. W trakcie wyjazdu mąż kazał im dyżurować w kuchni, a sam kupował tylko artykuły spożywcze, czasami ewentualnie coś pokroił. Wszystkim innym zajmowały się dzieci. Jedli głównie frytki, płatki z mlekiem i jakieś domowe hamburgery. Myślę, że tak im to zbrzydło po tych wakacjach, że nie sięgną po to przez najbliższe 5 lat.