Nie mam z rodzicami dobrych relacji, ale najgorsze miałem zawsze z matką. Mam do niej trochę żal, bo odkąd pamiętam, to zawsze bardziej kochała mojego brata Stefana. Stefan też to czuł i często wykorzystywał swoją pozycją, kpiąc przy tym ze mnie. Uważał się za lepszego, ponieważ to był ukochany synek mamusi, a nie ja.
Dorosłem, skończyłem studia, znalazłem pracę, a potem wziąłem ślub z moją ukochaną. Jakiś czas później ślub wziął także Olek. Mama biegała do swojego ukochanego synka, dopinając jego ślub i wesele na ostatni guzik. Wszystko miało być idealne. Po ślubie zresztą także ciągle robiła dla niego wszystko – kupowała mu drogie rzeczy i sprawiała, że Stefan był w centrum uwagi.
Trzy lata później na świat przyszła moja córeczka Weronika. Mama pogratulowała nam narodzin dziecka i nic poza tym. Czasami bywało tak, że z żoną znajdowaliśmy się w podbramkowej sytuacji i nie mieliśmy z kim zostawić dziecka, dlatego prosiłem o pomoc mamę. Zawsze jednak odpowiadała, że nie ma mowy, ponieważ ona ma pracę i w ogóle nie ma czasu. Kiedy jednak o to samo prosił ją Stefan albo jego żona, czyli ukochana synowa Natalia, to z chęcią biegła do swojego “lepszego” wnuka Ignasia.
Dla mnie najbardziej chyba wymowny był sposób, w który dawała Weronice prezenty, a w zasadzie jakie to były podarunki. Niedbałe, zupełnie niepasujące do mojej córeczki, czy to jeśli chodziło o jej zainteresowania, wiek, ale i… płeć! Z rozbrajającym uśmiechem potem mówiła, że tak, pomyliła się, bo przecież ten prezent bardziej pasuje do Ignasia, więc da go lepiej jemu! Potem w prezencie przynosiła jej już tylko prezenty po Ignasiu, a chyba nie trzeba mówić, że były zwykle zużyte i nadawały się już tylko do wyrzucenia. W ogóle czy coś takiego można nazwać w ogóle prezentem?
Tak więc jak widać, nasze relacje nie są najlepsze i nie wiem, czy kiedykolwiek sie polepszą.
Nadeszły czas urodzin mamy. Co mnie bardzo zaskoczyło, od matki dostałem listę prezentów, które by chciała. Lista była długa i były tam same drogie rzeczy, na które nawet my sami nie możemy sobie pozwolić.
Mój brat kupił już dla mamy sprzątającego robota, ale kupił go na jakimś bazarze i jest on używany, przez co dał za niego jakieś grosze. Mama jednak i tak była mu bardzo wdzięczna i ode mnie zarządzała zmywarki, skoro mój brat tak bardzo się postarał!
Oczywiście nie kupiłem jej zmywarki i w związku z tym, że mnie i żonie nie daje niczego w prezencie, a naszej córce jakiś używany szmelc, to kupiłem jej w ramach prezentu niedrogą, nową pościel.
Jestem pewien, że zrobi mi okropną awanturę i będę musiał słuchać wyrzutów, ale mam to gdzieś – ja nigdy nie byłem i nigdy nie będę jej ukochanym synkiem, a daję tyle, ile sam dostaję!