Kiedy moje dzieci przywożą do mnie wnuki, muszę udawać, że cieszę się na ich widok, choć w środku mam zupełnie inne emocje.

Zaczęłam się ostatnio zastanawiać czy może chodzi o przemęczenie, czy po prostu jestem złą babcią… Gdy moje dzieci odwiedzają mnie z wnukami, muszę się zmuszać do uśmiechu i wspinać na wyżyny uprzejmości, mimo zupełnego braku chęci. Weźmy chociażby sytuację z dzisiejszego wieczora – właśnie skończyłam pielić ogródek warzywny i chciałam zabrać się za wieczorne podlewanie, a potem coś zjeść i iść spać, gdy usłyszałam za sobą radosny śmiech Michałka, mojego najmłodszego wnuka. Odwróciłam się do niego i próbowałam szczerze się uśmiechnąć, ale przyszło mi to z wielkim trudem. Zaraz za nim przyszedł mój syn Paweł i wnuczka Weronika.

Paweł przeprosił, że nie zdążył przyjechać w ciągu dnia, ale obiecał, że skosi mi trawę, tak jak obiecał, jednak dopiero za tydzień, gdy przyjedzie po dzieci. Nie zdążyłam jeszcze nic powiedzieć, a on zostawił ze mną dzieci i po chwili wrócił z torbami i wszyscy razem poszliśmy do domu. Mój syn nawet nie usiadł, a już chciał wychodzić. Na odchodne rzucił przez próg wątłe tłumaczenie: – Mamo, mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale dzieciom dobrze zrobi pobyt na wsi, co miałyby robić w wakacje w mieście? A i tobie będzie raźniej. Jutro wpadnie Mariolka ze swoimi dziećmi, więc będziesz miała więcej towarzystwa.

Cóż mogłam odpowiedzieć? Podziękowałam mu i życzyłam szerokiej drogi. Nie umiałam odmówić synowi, chociaż w rzeczywistości nie miałam teraz ochoty na żadnych gości, choćby tych najmniejszych. A do tego jutro moja córka ma przywieźć pozostałe wnuki. Miałam swoje plany, a moje dzieci nie zapytały mnie nawet o zdanie. Jak ja sobie dam radę z czwórką dzieci sama? Przecież oni są w różnym wieku, interesują ich inne rzeczy, a zajmowanie się każdym z osobna pochłonie mnie na cały dzień i nic nie zrobię w ogrodzie. A syn pewnie przyjedzie jak zawsze spóźniony i znowu mi w niczym nie pomoże.

Mam wyrzuty sumienia, kiedy myślę, że lepiej by było, gdyby dzieci nie zostawiały u mnie wnuków, ale co innego mogę myśleć, kiedy nikt nie uzgadnia ze mną takich rzeczy? A może jednak jestem złą babcią, skoro nachodzą mnie takie myśli?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *