Kiedy Alicja otrzymała propozycję kupna swojego starego mieszkania, nagle zaczęła podejrzewać, że jest w nim skarb

– Witaj dziewczyno, czy jesteś przypadkiem z mieszkania nr 16? – zwrócił się do Alicji dziwny, starszy mężczyzna.

– Z 16, dlaczego?

– Mam dla ciebie ofertę.

– Tak, słucham.

– Czy chciałabyś sprzedać mi mieszkanie?

– Nie jestem zainteresowana.

– Zapłacę dużo pieniędzy, znajdziemy ci wygodne, większe mieszkanie.

– Brzmi atrakcyjnie – powiedziała Alicja, myśleć sobie: „Kolejny oszust, znam takich” – Ależ nie, moja odpowiedź brzmi nie.

– Nie spiesz się, zastanów się. To mieszkanie jest stare, a Ty masz małe dziecko, pewnie chcesz nowe 3-pokojowe mieszkanie. Czy się mylę?

– Nie.

– A jednak pomyśl o tym. Wrócę. – Odszedł.

– Jego oferty mnie nie interesują – Ala spojrzała na nieznajomego – Wow, co za samochód, otworzyli mu drzwi. Kto to jest? Osobisty kierowca? Po co takiemu bogatemu człowiekowi moje mieszkanie i skąd w ogóle wiedział, że jest moje?

To było dobroduszne udzielanie informacji przez sąsiadów. Niepotrzebnie lubią rozmawiać o innych. Darusia obudziła się w wózku, czas było wstać na obiad. Wciągając wózek po krzywych schodach, Ala była gotowa wymienić to mieszkanie na cokolwiek. O czym myślała ona i Wiktor kupując to mieszkanie w starej ruderze? Ala nakarmiła Darię, a dziecko znów zaczęło chrapać. „Jest dość czasu, żeby ugotować obiad i trochę posprzątać” – z tymi myślami Ala poszła do kuchni i nagle zaświtała jej pewna myśl: „Może tu jest skarb. Dom jest stary, w mieszkaniu musi coś być… Inaczej po co takiej osobie to mieszkanie… Zaczęła badać ściany i podłogę: „Gdzie może być ta kryjówka?” Trzeba było zapytać obcego człowieka wprost…Czy odpowiedziałby? – pomyślała Alicja – Oczywiście, że nie… Dlaczego nie pomyślałam, żeby od razu zapytać.”

– Wiktor, mam dwie wiadomości –  Alicja kołysała Darię przy stole z parującym obiadem.

– Mam nadzieję, że dobre.

– Nie wiem, może.

– No to powiedz mi – Wiktor wziął łyżkę i przysunął talerz bliżej.

– Podszedł dziś do mnie jakiś mężczyzna…

– Narzucał ci się? – Wiktor odłożył łyżkę. Ala przytaknęła, miała zamiar przeprowadzić poważną rozmowę, ale to był Wiktor, z nim nie da się poważnie rozmawiać.

– Czego chciał? – ciągnął mężczyzna.

– Chce kupić nasze mieszkanie.

– Tak? A dlaczego? Ile chce zapłacić?

– Dużo. Nie zapytałam. Ale powiedział, że w zamian możemy dostać trzypokojowe mieszkanie, ładne.

– Nie wierzę w to – myślę, że to blef.

– Ale, Wiktor, zastanów się, dom ma sto lat. Może jest tu jakiś skarb, a my tu mieszkamy i nie wiemy…

– Tak – powiedział Wiktor – zastanawiam się, gdzie może być schowany. To ty jesteś panią domu. Może powinniśmy popukać w ściany?

Przez kilka dni Ala i Wiktor stukały w ściany, uważnie zaglądając za wszystkie półki, kafelki, deski, szukając tajemniczych pokręteł i zamków. Ale nic.

– Może powinniśmy zaryzykować – zaczęła skłaniać się ku pomysłowi bogacza i przekonywać Wiktora.

– Muszę sam zobaczyć się z facetem. – Postanowili, że gdyby nieznajomy się pojawił, Ala zaproponuje mu rozmowę z Wiktorem.

Minął prawie miesiąc. Wiosenne słońce ogrzewało ławki na placu zabaw. Ala kołysała w wózku Darię.

– Witaj, Ala – powiedział ten sam mężczyzna, co wtedy, wyglądając dziś jeszcze bardziej elegancko i bogato. – Obiecałem, że wrócę. Czy myśleliście o mojej propozycji.

– Tak, myśleliśmy o tym. Czy mógłby pan umówić to z moim mężem? Boję się podjąć taką decyzję samodzielnie.

– Dlaczego nie? Z chęcią. Mogę przyjść dziś do was o 18:00, jeśli wam pasuje.

– Dzisiaj może być. – Wstał i odwrócił się, bo miał zamiar odejść – mam na imię Feliks. Przepraszam, że nie przedstawiłem się wcześniej.

Drzwi luksusowego samochodu zostały ponownie otwarte i auto zabrało go w nieznanym kierunku. Dokładnie o szóstej, ani o minutę wcześniej, ani o minutę później, w mieszkaniu numer 16 zadzwonił dzwonek do drzwi.

– Dzień dobry – Wiktor wyciągnął rękę – proszę wejść. Niech pan usiądzie. To nie potrwa długo. Zapytam o najważniejszą rzecz. Dlaczego ty, taki stary człowiek, potrzebujesz naszego mieszkania? Czy jest tu jakiś skarb?

– Dobre pytanie! Powiem więcej: dziwię się, że nie zapytaliście mnie o to wcześniej. Faktem jest, że tak… można powiedzieć, że jest tu skarb. Dla mnie to ogromny skarb. Stworzyłem własny biznes, jestem właścicielem przedsiębiorstw, mam rodzinę, dzieci, stać mnie na wiele… Ale nawet ktoś taki jak ja ma pewne wartości, których nie da się opisać słowem „pieniądze”… To coś, co dopiero z czasem i wiekiem nabiera wartości. W tym domu mieszkał mój ojciec, gdy się urodziłem. Spędziłam tu kilka lat mojego szczęśliwego dzieciństwa, kiedy jeszcze żyła moja mama. Widzisz, te wspomnienia są dla mnie cenne. Chcę się w nich ponownie zanurzyć. Moje życie nie było łatwe. Ożeniłem się po skończeniu 40 lat, kiedy już mocno stałem na nogach. Teraz moje dzieci są dorosłe i potrafią zadbać o siebie. A ja mogę pomyśleć o sobie i pozwolić sobie na kilka szaleństw. Chcę tu stworzyć swój świat, w którym byłem szczęśliwy. Mieliśmy tam zegar, z wahadłem. A tu jest fotel bujany. Mój ojciec lubił w nim czytać książki. A okna są drewniane, nie lubię plastiku, mimo że jest modny. Podszedł do okna:

– Spójrz, dąb. Zasadziliśmy ją z ojcem, w domu hodowaliśmy żołędzie w doniczce… I to jest moja historia.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *