Na parapetówce teściowa przy wszystkich zażądała od nas naszego nowego mieszkania!

Zastanawialiśmy się, gdzie zamieszkamy po ślubie. Dom mojej przyszłej teściowej wydawał się być lepszym wyborem. „Tu będzie wam dobrze” – powiedziała. W rzeczywistości nie było tak do końca, że lokal był jej. Mój mąż ma nie tylko udział w tym mieszkaniu, ale mieszkanie należy do niego w całości. Gdy rodzice męża rozwiedli się, jego ojciec przepisał całe mieszkanie na syna. Mówił, że w ten sposób zapewni synowi bezpieczeństwo, a jeśli żona wyjdzie ponownie za mąż, to nie będzie musiał się o nic martwić, bo lokal jest jego własnością. Teściowa zapomniała o tym zdarzeniu. Mężczyzna nigdy nie uważał mieszkania za swoje.

Jedyne co, to rachunki za media przychodzą na jego nazwisko.

– Moja matka spędziła tu pół życia. To jest jej mieszkanie – powiedział.

Nie obchodziło mnie to. To była wyłącznie ich sprawa. Postanowiliśmy przed ślubem, że kupimy razem własne gniazdko. Przez około 5 lat mieszkaliśmy w mieszkaniu mojego męża i teściowej. Przez cały ten czas oszczędzaliśmy na własne mieszkanie. W ogóle nie kłóciłam się z teściową. Gdy tylko się wprowadziliśmy, zaproponowała nam podział gospodarstwa domowego. We wszystkich drzwiach były zamki, a każdy miał swoją przegródkę w lodówce. Rachunki za media zostały podzielone zgodnie z liczbą osób, a nad pralką wkrótce pojawił się harmonogram pokazujący, kto kiedy jej używa. Oszczędziliśmy dość pieniędzy na dwupokojowe mieszkanie w dobrej dzielnicy. Ale jednocześnie dowiedzieliśmy się, że nasza rodzina wkrótce się powiększy. Spodziewaliśmy się dziecka. Nie planowaliśmy wtedy jeszcze potomstwa, ale i tak bardzo ucieszyła nas ta wiadomość. Z mężem jeszcze raz przedyskutowaliśmy kwestię mieszkania, postanowiliśmy wziąć kredyt hipoteczny, dołożyć do naszych oszczędności i kupić od razu trzypokojowe mieszkanie.

I właśnie to zrobiliśmy. W końcu nadszedł dzień przeprowadzki! Na parapetówkę przyszła cała nasza rodzina, łącznie z rodzicami. Byłam w siódmym miesiącu ciąży i wiedziałam, że remont zajmie nam dużo czasu. Wszyscy przynosili nam prezenty i gratulowali, a wtedy moja teściowa postanowiła zabłysnąć:

– Jestem z was dumna. Nie na darmo przez tyle lat znosiłam was u siebie. Mam nadzieję, że rozumiecie, że beze mnie byście tego nie osiągnęli. I mam też nadzieję, że nawet bez mojego upominania się zapiszecie połowę mieszkania na mnie, bo beze mnie bylibyście bez mieszkania.

Gdy to usłyszałam, szczęka mi opadła. Widziałam, że mina męża wyraża głęboką konsternację. W sposób niegrzeczny wyprowadzałam teściową z naszego mieszkania. Byłam bardzo zła i bardzo urażona. Czyli okazuje się, że to ona nas znosiła i męczyła się z nami w swoim domu, i tylko dzięki niej mogliśmy kupić to mieszkanie?

Ciekawe, czy w ogóle wierzyła w to, co mówiła? Tak, nie przeczę, pomogła, pozwalając nam mieszkać u siebie, dopóki nie zaoszczędzimy, ale mieszka w domu mojego męża! Mimo że ma swoje jednopokojowe mieszkanie, które wynajmuje. Gdyby tylko mój mąż zechciał, mógłby się jej pozbyć z tego mieszkania, przepisanego przez ojca. Oboje czuliśmy się zawstydzeni przed naszymi znajomymi. Nie chcieliśmy jej już w naszym domu.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *