Spojrzała na mnie badawczo.
– Miejsca jest dość – odpowiedziała.
Była śliczna. Jej długie włosy rozwiewały delikatne podmuchy wiatru.
– Dlaczego nigdy cię tu nie spotkałem, choć przyjeżdżam tu co roku?
– Może dlatego, że jestem tu dopiero od tygodnia – zaśmiała się uroczo.
– Jak długo tu będziesz? – spytałem.
– Chyba… – odpowiedziała poważnie, z ociąganiem, jakby nie miała co do tego pewności – do końca lata.
Przesiedzieliśmy na tej łące cały dzień
A potem następny i następny. Wróciła mi radość życia i optymizm. Już po trzech dniach złapałem się na tym, że myślę wyłącznie o niej… „Tylko się nie zakochaj, przecież wkrótce wyjedziesz” – wrzeszczał mój rozum, ale nie chciałem go słuchać. Miłość to huragan – zmiata przeszkody stawiane jej na drodze przez rozsądek. Pamiętam, gdy pierwszy raz ją pocałowałem i spontanicznie – powiedziałem, że ją kocham i będę kochał do końca życia.
– Dlaczego tak krótko? – śmiała się.
W połowie sierpnia zatelefonowała moja mama. Zostałem warunkowo wpisany na listę studentów w ramach Studenckiego Hufca Pracy. Oznaczało to, że po przepracowaniu kilku miesięcy na rzecz uczelni zostanę studentem wymarzonego wydziału. Pierwszego września miałem stawić się w dziekanacie.
Hania odprowadziła mnie do autobusu. Prawie nic nie mówiła. Przytuliła się tylko mocno, jakby nie chciała mnie puścić.
W jej oczach zobaczyłem łzy.
– Nie płacz głuptasie, przecież nie wyjeżdżam na zawsze, przyjadę jak tylko będę mógł – powiedziałem.
– Płaczę, bo lato się kończy – powiedziała, nie patrząc mi w oczy.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to znaczy, niczego nie podejrzewałem, byłem pełen optymizmu. Zaniepokoiłem się dopiero, gdy przestała odpowiadać na moje sms-y. Był koniec września, a ja mogłem pojechać tam dopiero w połowie października, wcześniej nie pozwalała mi praca.
– Naprawdę pan nic nie wiedział? – usłyszałem od jej mamy. – Nic panu nie powiedziała? Czekała tu na operację od roku. Wiedziała na kiedy jest wyznaczona. Miała nowotwór, który zabija po cichu. Człowiek nawet nie odczuwa bólu. Nie mogła już czekać, a szpik dawcy nie był do końca zgodny… Jej organizm go odrzucił … zmarła w dzień po operacji… 23 września…
– …23 września – powtórzyłem za nią bezwiednie.